To dopiero początek....
Witajcie,
lekarze nie zdecydowali się założyć szwu. Kazali leżeć, czekać, Agnieszka przyjmowała leki rozkurczowe i leżała. Był to ciężki okres napięcia i stałego lęku, co dalej będzie. Walczyliśmy, przeżywaliśmy, ale szliśmy do przodu. Dla Stasia.
Minęło 1.5 tyg, byliśmy bardzo zadowoleni, bo to już 25 tydzień ciąży, płucka u małego się rozwijały, wcześniej otrzymaliśmy też steroidy, które miały ten proces wesprzeć.
W piątek byłem w pracy do 20, gdzie jeszcze cieszyłem się, że wszystko jest okej. Aga również tego dnia dobrze się czuła. Kiedy już byłem przyszykowany do spania, nagle wiadomość, że zaczęły się skurcze.
Szybko znalazłem się w szpitalu… może 10 min. Była godzina 23.00. Zajechaliśmy do żony oraz doktora, który powiedział, że musi zrobić szybko cięcie, bo nie wygląda to wszystko najlepiej. Powiedział, że może to być traumatyczna operacja, pełna krwi itd. Ja byłem ledwo przytomny, nie wiem co się działo wokół. Na szczęście była tam na dyżurze położna, bardzo dobra, prawdziwa wojowniczka o dzieci i rodziców, wspierająca, bezinteresowna a zarazem też nasza znajoma --- Marylka. (Dzięki raz jeszcze za to wsparcie i poprowadzenie w tym wszystkim). Mógłbym o niej napisać naprawdę dużo pozytywnych rzeczy… życzę każdemu trafić na nią w czasie porodów czy cięć. Oczywiście cały personel położnych był przemiły i troszczący się. Dziękuję. Wiem, że wasza praca jest ciężka i wymagająca, ale się staracie i jesteście kochanymi osóbkami.
No więc… nastąpiło cięcie, urodził się maluch, chłopak, kruszynka Staś. 32 cm, 900 g wagi. Nawet zapłakał. Chwilę później był już zaintubowany i zawieziony na piętro wyżej, gdzie znajduje się Intensywna Terapia Noworodka oraz podłączony do respiratora. Żona trafiła na połóg. Byłem najpierw z nią, a potem mogłem zobaczyć Stasia. Malutką, cudowną kruszynkę. Jest taki śliczniutki , malutki, praktycznie wielkości dłoni. Ale długi. Najpierw usłyszeliśmy o stanie ciężkim. Były to informacje bardzo wbijające w ziemię. Następne dni odwiedzaliśmy Stasia. Aga jest już w lepszej kondycji. ( nie chcę opisywać tutaj już tego jak wg mojej opinii ta kadra lekarska spieprzyła wiele rzeczy, ale napiszę… i nie zauważyła np. zakażeń w posiewach, dała zły lek… akurat taki na który bakteria była oporna, mimo, że jasno jest napisane w wynikach badań, że tak jest. Taka jest rzeczywistość…że na pacjentów się dalej nie patrzy indywidualnie, holistycznie… bo nie ma chyba chęci. Za dużo dyżurów, za dużo miejsc pracy, za mało skupienia. Dodam jeszcze, że nawet ciężko lekarzowi rezydentowi !!!! wystawić zlecenie na posiew… informację dostał w sobotę z rana, a zrobił to dopiero w niedziele w popołudnie… coś niesamowitego… no i wypisali żonę z crp ponad 400, bez podania antybiotyku…brawo. W wypisie za to napisali, że dali antybiotyki itp… ) Staś urodził się z CRP 50 i wzrastało do 150, po podaniu 3 antybiotyków na szczęście zaczęło maleć. W każdym razie każdy dzień na ITN ( intensywnej terapii noworodka) jest inny. Szczególny… każdego dnia dowiadujemy się nowych rzeczy, każdego dnia możemy dotknąć synka. Możemy z nim być… mało czasu to mało, ale możemy. Są tam cudowne osoby w postaci położnych i lekarek, którzy dbają o Stasia w każdej sekundzie oraz o rodziców. Jest tam naprawdę duże wsparcie, pomoc. Staś miał badania główki oraz brzuszka i wyniki są pozytywne. Dodatkowo od 2 dni walczył z rurką od respiratora oraz sondą. W dniu dzisiejszym, została podjęta decyzja, że Staś zostaje odłączony od respiratora i przechodzi na swoje oddychanie wraz z pomocą tlenu. Wybaczcie, że nie będę operował tutaj stwierdzeniami medycznymi, nazwami leków, nazwami sprzętów itd., ale myślę, że to w tym momencie jest nie potrzebne.
Staś jest w 5 dobie swojego życia tutaj z nami. Póki co stan jego jest stabilny. Mleko również jest u mamy. A my… trzymamy się. Musimy być silni. Szczególnie przy nim, bo on to wyczuwa. W domu możemy płakać… itd. Ale teraz jest to dla nas ważny czas, najważniejszy w naszym życiu.
Dziękujemy każdej osobie, która nas wspierała, modliła się, trzymała kciuki, pisała, dzwoniła itp. Naprawdę jesteśmy Wam z całego serca wdzięczni za każdą myśl o nas i Stasiu.
Będę tu na bieżąco pisał… to co się wydarzyło, opisałem w wielkim skrócie… w potężnym wręcz.
W takim razie do usłyszenia.
Dzięki, za poświęcony czas…
Dodaj komentarz