Cieszymy się i martwimy...
Hej hej moi drodzy !!!
Dzisiejsza opowieść o Stasiu będzie również pełna informacji i tego co dzieje się z nim i nami.
Okej to zacznę od rzeczy nie dobrych, a skończę na dobrych i pozytywnych.
Dziś jak tylko przyszliśmy do Stasia to miał echo serca. Tak sobie stoimy i obserwujemy z dalszej odległości. Lekarz obserwuje cały czas obraz i wydaje się lekko zaniepokojony. My z Agą na siebie... cisza.. lekarz woła położną i o coś cicho się pyta. Położna idzie do innych położnych z informacją by wołać lekarkę. My dalej patrzymy się to na Stasia w inkubatorze, to na maszynę od echa serca, to na lekarza i na siebie. Cisza... konsternacja... w mojej głowie 100 różnych opcji... emocje zaczęły się kłębić w środku. Chciało się krzyczeć, co się dziejeee !!! Doszło do tego, że lekarka śmigała to tu to tam i tak samo położna i zaszło duże zamieszanie. W sumie dalej do końca nie wiemy o co dokładnie chodziło. Staś ma coś na serduszku, jakieś zgrubienie małe. Lekarz się pytał czy serce było cewnikowane i czy przypadkiem czegoś nie zostawili tam ( dlatego takie zamieszanie, mierzenie cewników łuhuhu). Z tego co się dopytaliśmy na razie jest to nie groźne, ani do końca nie wiadomo cóż to, dlatego badanie będzie powtórzone trochę później by monitorować tą zmianę. No to ta dla nas zpierająca dech w piersiach w tamtych chwilach sytuacja.
A tak to jest wszystko dobrze. Stasiowi odłączono jedzienie pozajelitowe. Jest tylko na mleczku mamy.
Wczoraj Stasieniek miał mniejszą saturację, więc myśleliśmy, żeby dziś go nie męczyć kangurowaniem. Kiedy zaszliśmy na oddział, panie położne pytają czy nie chcemy. Aga mówi, że nie pprzygotowana ( bo to trzeba być w rozpinanej koszulce, żeby Stasia włożyć pod koszulkę. No ja miałem :P więc, Staś poszedł do mnie. Oj jakie to wspaniałe uczucie. W końcu mogłem przytulić i utulić Synusia. A był taki grzeczniutki, cudowny !! Cieplutki i słodziutki. Słuchajcie, nigdy czegoś takiego nie czułem, paliło mnie wszystko wewnątrz z tak ogromnej radości. Śpiewałem mu, mruczałem, a on ukazywał to zadowoleniem śpiąc i pięknie oddychając. 1.5 h spędziliśmy razem jakby złączeni w jedno. Piękny czas, piękne chwile i mam nadzieję, że będzie tego więcej. Agnieszka też się cieszyła na taki widok nas dwójki. :) Mówi, że oczka ma moje i że jak tak siedzieliśmy i on miał zamknięte i ja to takie same :P hehehe. No to super.
Na prawdę ciężko mi opisać swoją radość i szczęście z tego momentu. Wieczorem natomiast trochę płaczkał. Ale śpiewaliśmy mu, opowiadaliśmy bajeczki o Stasiu królu i się uspakajał. Oczywiście patrzył się swoimi cudownymi oczętami w nasze. Tak one przenikają i penetrują że łohohoh. Nie no są po prostu najśliczniejsze na świecie i patrzyły się na swoich rodziców :)
Ja to lubię dawać coś dobrego dla osób, które pracują przy Stasiu non stop, dlatego też z Agnieszką przynosimy od czasu do czasu coś dobrego, na ząb, słodziutkiego dla naszych położnych, dla których Staś jest wdzięczny za wszystkie prace które przy nim robią. Myślę, że ( nawet jeśli tego nie jedzą) to też im miło i się cieszą z tego. Zawsze szanowałem ten zawód pięlęgniarki i położnej i zawsze będę wdzięczny, chociaż tyle mogę dać...
Dzięki raz jeszcze Kochani za wsparcie, wielkie serducho dla naszej trójki i życzę Wam jak najlepiej cały czas. Karma wraca.
Dobranoc i do następnego !
Dodaj komentarz